Kilka lat wcześniej...
- Nobuharu!!! - pędziłem ile tylko miałem sił w nogach - zostaw też coś dla mnie i dla Rena! - krzyknąłem.
Piękny słoneczny dzień, w szkole jak zawsze nic, a siedzieć w niej trzeba, nawet w tak piękną pogodę...
To piątek, kolejny weekend się zaczynał. Ja i rodzeństwo Endo zawsze razem spędzaliśmy weekendy, a zaczynaliśmy od jedzenia cynamonowo-cytrynowych ciastek ich mamy.
Moja mama pracuje w szkole muzycznej, często siedzi tam do późna, ma wolne wtedy kiedy ja jestem w szkole, a pracuje kiedy przychodzę... Z tatą jest to samo, ma ciągły młyn w pracy, mną i moją młodszą siostrą notorycznie zajmuje się nasza niania, Elda.
- Jak mnie dościgniesz to może dam ci jedno! - powiedział roześmiany Haru.
Wpadliśmy jak oparzeni do kuchni, a tam nic. Zawsze kiedy wracaliśmy o tej porze ich mama właśnie wyjmowała drugą blachę ciastek, a teraz ani żywej duszy w ich kuchni.
- Ren! - zawołał Nobu.
Ren powinien już być w domu, ale dlaczego go nie ma?
Spojrzeliśmy po sobie, odłożyliśmy plecaki pod kuchenny blat i poszliśmy na zwiad.
Szliśmy wolno, niby ostrożnie, jakbyśmy się czegoś bali.
- Maaaamo! - cisza - Ren! - i znowu nic - T-tato? Tato, gdzie mama? - Nobuharu spojrzał w oczy swojemu tacie, a on przytulił go do siebie nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi, wtedy powiedział słowa po których Nobuharu już nigdy nie był taki sam jak kiedyś.
- Haru, mama nie będzie już z nami mieszkać.
***
kilka lat później
Nobuharu już potem nie był taki jak wcześniej, nie bawił się z naszymi kolegami, z nikim nie chciał, tylko ze mną. Od tamtej pory byliśmy razem, często nocowaliśmy u siebie i razem się bawiliśmy, ja, on i Ren, aż do czasu.
- Nie uwierzysz, nie uwierzysz!
- W co?
- Ren ma dziewczynę! Zakochał się! - powiedziałem z tak wielkim entuzjazmem jakbym właśnie wynalazł lek na raka.
- No i? - powiedział zupełnie obojętnym głosem.
Zbiło mnie to zupełnie z pantałyku.
- Nie jesteś ciekawy jaka jest ta jego dziewczyna? - zapytałem.
- Nie. Zastanawia mnie co innego.
Spojrzałem na niego pytająco.
- Co to znaczy "zakochał się"? To znaczy że chce się trzymać z rękę z dziewczyną, całować ją i spać z nią w łóżku? Że kiedyś chce mieć z nią dzieci, wspólny dom itd po to żeby ona potem odeszła jak gdyby nigdy nic?
Westchnąłem.
- Myślę że to nie tak... Myślę że ludzie nie po to zakładają rodzinę aby mieć w planach odchodzić od nich.
Spojrzał na mnie.
- A tak poza tym, gdyby chodzenie za ręce i spanie w jednym łóżku oznaczało chodzenie ze sobą, to można by było powiedzieć że bylibyśmy razem. - zaśmiałem się.
On odwzajemnił mój uśmiech, po czym dodał:
- Brakowałoby nam tylko jednego.
- Czego?
- Całowania się. - spojrzałem na niego wielkimi oczami.
Miałem wtedy głupie piętnaście lat. A tą scenę pamiętam dobrze, niedługo potem poszedłem w ślady Rena i zakochałem się.
***
- Taru, mam dziewczynę.
Upuściłem kubek, który trzymałem w ręku. Cała herbata rozlała się po płytkach, a mój wzrok zrobił się zupełnie nie obecny, nawet nie zauważyłem że się poparzyłem.
- Od kiedy? Dlaczego mi nic nie powiedziałeś o tym że się zakochałeś?! - powiedziałem z wyrzutem - Myślałem że jesteśmy przyjaciółmi!
Popatrzył na mnie spod swoich okularów do czytania, zupełnie nie wiedział co ma mi powiedzieć, a tym bardziej co ma z tym zrobić.
- Przepraszam. - powiedziałem - Poniosło mnie.
- Yhm. Ma na imię Sakura.
A potem słuchałem o tej całej Sakurze, źle się z tym czułem. Potem nie mogłem całą noc spać.
Wiem o nim wszystko, WSZYSTKO! Znam go lepiej od jego własnej matki! No dobra, to może nie jest jakiś wielki wyczyn... Ale wiecie o co chodzi! A ta cała siksa którą zna miesiąc już się do niego dorwała! Co ona może o nim wiedzieć?
Nigdy mu nie powiedziałem że się w nim zakochałem, bo jak? Widać że podobają mu się dziewczyny, a ja byłbym tylko przykrym problemem, zwłaszcza że jesteśmy przyjaciółmi. Nie mógłbym poświęcić naszej przyjaźni dla moich uczuć.
A on nawet nie wie co mi robi, co on mi robi z mózgu. Ja już się boje przy nim zasnąć, boje się że ktoś u o tym powie, że przeczyta mój pamiętnik i że zniknie z mojego życia raz na zawsze.
Tak to trwa i trwa i będzie trwać. Chce by był szczęśliwy.
Nigdy mu nie powiedziałem że się w nim zakochałem, bo jak? Widać że podobają mu się dziewczyny, a ja byłbym tylko przykrym problemem, zwłaszcza że jesteśmy przyjaciółmi. Nie mógłbym poświęcić naszej przyjaźni dla moich uczuć.
A on nawet nie wie co mi robi, co on mi robi z mózgu. Ja już się boje przy nim zasnąć, boje się że ktoś u o tym powie, że przeczyta mój pamiętnik i że zniknie z mojego życia raz na zawsze.
Tak to trwa i trwa i będzie trwać. Chce by był szczęśliwy.
***
- Nobuharu, Ren, Taru to jest Mandy, moja nowa dziewczyna.
Jak zawsze siedziałem u nich w domu kiedy przyszli i...
Nobu bez słowa obrzucił tą całą Mandy morderczym spojrzeniem i wybiegł z domu, oczywiście pobiegłem za nim. Nie pobiegł daleko, usiadł przy najbliższym drzewie, oparł się o nie i zaczął płakać.
Haru bardzo rzadko płacze, dlatego jak go zobaczyłem całego we łzach to wiedziałem że nie jest z nim dobrze, po prostu podszedłem do niego i go przytuliłem.
Nie oczekiwałem w zamian niczego, nawet głupiego "dziękuje", wiedziałem że nie mam na co liczyć.
- Nobu, może ona nie jest taka znowu zła...
- To nie o to chodzi! To już trzecia w tym miesiącu, Mady, Sindy, Lizzy, skąd on bierze te laski?! Ja już nie wiem co mam o tym myśleć! Gdyby był chociaż z jedną, ale tak na poważnie, a on się nimi bawi! - Albo one nim...
Nie wiem co mam mu powiedzieć. Zgadzam się z tym że jego ojciec do świętoszków nie należy, ale też nie jest nie wiadomo jaki zły...
- Myślę że on to robi z samotności, wiesz nikt nie chce być sam.
- Tak? A rodziny to nie ma?! A ja i Ren to co?! Psy?!
- Wiesz o co chodzi.... Was do łóżka nie zaciągnie...
- No właśnie! Jemu chodzi tylko o seks, nic więcej! Ma to gdzieś co ja i Ren o tym myślimy, ma gdzieś jak to wygląda, jak te dziewczyny sie czują...
- Wiesz, myślę że one wiedzą na co się piszą...
- Ale to nie zmienia faktu jaki mój ojciec jest!
Przytuliłem go mocniej do siebie.
- Ciii... Już dobrze...
***
- Taro, dlaczego nie masz dziewczyny? - zapytał mnie Ren.
Siedzimy w ich salonie, wolno sączymy gorącą czekoladę i wcinamy kruche ciacha, no dobra ja i Ren je wcinamy, bo Nobu nie lubi łakoci.
- Hm... Chyba mi żadna jeszcze nie wpadła w oko. - uśmiechnąłem się.
- No nie gadaj, to już nawet wielkiemu paniczowi Nobuharu jakaś wpadła w oko.
- Kiedy to było... - powiedział Nobu.
- Ale było! - uśmiechnął się Ren.
Ren to starsza i pogodniejsza wersja Haru. Zawsze kiedy tylko potrzebuje rady kogoś starszego wiem ze mogę na niego liczyć, w końcu po tylu latach jesteśmy dla siebie jak rodzina.
- Jak masz jakiś problem z dziewczyną, to wal śmiało. - powiedział do mnie - To samo dotyczy się ciebie. - powiedział do brata.
- Dzięki, ale raczej nie skorzystam.
Spojrzeliśmy po sobie, wtedy też jeszcze nie wiedziałem o co chodzi, ale tak naprawdę chyba nigdy nie chciałem wiedzieć o co chodzi...
- Jestem aseksualny.
Zamurowało nas.
- Skąd ten wniosek? - powiedział spokojnie Ren.
- Związki są bez sensu! - wybuchł nie wiadomo dlaczego - Po co mam być z kimś, skoro ta druga osoba w końcu ode mnie odejdzie?! Mama od naszego taty, Sakura ode mnie, tylko czekać aż Noriko od ciebie odejdzie!
Oboje nie wiedzieliśmy co mu powiedzieć. Nie zgadzam się z nim, ale jak mam mu przedstawić swoją rację? Na czym powinienem się opierać?
- Wiesz Nobu, moi rodzice jakoś są razem i nie wygląda na to żeby mieli się rozstać.
Prychnął.
- To wcale nie jest wyczyn, skoro wiecznie nie ma ich w domu i mało się widzą!
Otworzyłem usta aby coś powiedzieć, ale nie byłem w stanie więc zamknąłem usta i wstałem.
- To nie było na miejscu, Nobu! - upomniał brata Ren.
- To nie było na miejscu, Nobu! - upomniał brata Ren.
- Wiem co sądzisz na temat związków Haru, ale ja się nie zgadzam z twoim zdaniem. - powiedziałem spokojnie, przecież wiem jakie on ma na ten temat zdanie, przecież wiem że jest pod tym względem uparty i zawzięty i że nie dotrze do niego że jest inaczej...
C.D.N.